wtorek, 28 stycznia 2014

Na zimowy wieczór - gorąca czekolada z pomarańczowym karmelem


Trzy dni po skończeniu trzeciego z kolei antybiotyku wstałam znowu z bólem gardła. Aż się poryczałam. Za chwilę miną 2 miesiące odkąd jestem chora.


Jest to dobijające, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę, że wypadałoby pójść z dzieciakami na sanki, pobawić się z nimi, być dla nich rodzicem, a nie tylko transportem, kucharką i od czasu do czasu panią, która wrzuci brudne ciuchy do pralki. Jest to na tyle dobijające, że od razu łapie się doła...
W ramach totalnej desperacji należało sobie przypomnieć o jednym z najstarszych antydepresantów, czyli czekoladzie. W chłodny zimowy wieczór, zrobienie gorącej czekolady, która to czynność choć przez chwilę będzie czynnością wspólną z małymi terrorystami zwanymi dziećmi, może chociaż na chwilę odegnać smutki dnia codziennego i może pozwoli się chociaż na chwilę uśmiechnąć, gdy patrzy się na czekoladowe buźki.

Właśnie z tego powodu powstała bardzo słodka i bardzo czekoladowa:




Gorąca czekolada z pomarańczowym karmelem

- dwie tabliczki czekolady mlecznej
- jedna tabliczka czekolady gorzkiej
- 1 i 1/2 szklanki fruktozy (można użyć cukru, ja użyłam fruktozy, żeby obniżyć indeks glikemiczny)
- sok z całej pomarańczy
- 2 szklanki mleka
- kartonik śmietanki do ubijania


1 i 1/4 szklanki fruktozy wymieszać z połową soku z pomarańczy. W międzyczasie rozgrzać garnek i wrzucić mieszankę do niego. Cały czas mieszać. Doprowadzić ją do płynnej postaci i poczekać aż zbrązowieje do pożądanego odcienia. W międzyczasie zagrzać mleko i rozpuścić w nim czekoladę. Powoli karmel do czekolady, cały czas mieszając. Odrobinę karmelu zostawić do dekoracji.
Ubić śmietankę dodając resztę fruktozy. Gdy śmietana jest już ubita, powoli wlać resztę soku, cały czas mieszając śmietanę.Czekoladę wlać do kubka/szklanki/pucharka i udekorować bitą śmietaną. Na górę nalać łyżkę karmelu.


Smacznego!

2 komentarze:

  1. Uszy do góry - w końcu wyzdrowiejesz :)
    A dla dzieci jesteś Mamusią, najkochańszą i najlepszą, nawet, jeśli chorą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za słowa pocieszenia :) Dzieciaki mi ciągle okazują swoją miłość, ale wyrzuty sumienia i tak mam ;)

    OdpowiedzUsuń