wtorek, 22 kwietnia 2014

Wytrawne pain perdu, czyli co zrobić z niezbyt świeżym chlebem.


Na fali bycia ekologicznym mówi się o tym, że marnujemy jedzenie. W moim domu nie da się nic zmarnować, bo... jestem mało zorganizowana.  Polega to na tym, że często kupuję za dużo pieczywa, które zazwyczaj się zeschnie. Za Chiny Ludowe nie udało mi się zmusić do tego by kupować go w odpowiedniej ilości. Wypracowałam więc zgoła inny sposób, który praktykowany był jeszcze przez moje prababcie. Z francuska zwane pain perdu, w rejonach mazowsza - chleb w jajku, a w naszym domu: pierdu pierdu lub popierdółka. Nie będę rozpisywała przepisu, bo jest tak banalny, że aż głupio. Należy rozbełtać surowe jajko w mleku i zamoczyć kromki pieczywa, a następnie smażyć na złoty kolor. Oczywiście smaży się naprawdę szybko. Mój dzisiejszy podwieczorek obejmował 3 kromki takiego przysmaku z żółtym serem, a do tego szklanka mleka.

O właśnie. Cóż to jest za mleko. Bo nie jest to taki zwyczajny płyn, jaki można kupić w sklepie. Czemu? Bo poza filtracją i schłodzeniem nie przechodzi przez żadną, absolutnie żadną obróbkę. Zapewne pomyślicie, że musiałam udać się na wieś do zaprzyjaźnionego chłopa, ale... no właśnie nie! Otóż ostatnio je odkryłam w samym środku kilkumilionowego miasta (no dobra, nie w środku, tylko w sypialni Warszawy). Wyobraźcie sobie, że w kilku miejscach na Ursynowie stoją mlekomaty. Są to automaty, w których można zanabyć przepyszne, świeże krówkowe mleczko prosto od chłopa! I to nie spotykając tego chłopa! Brzmi jak reklama porno, ale co tam ;)

Tak wygląda mlekomat.
Pełną ich listę znajdziecie TUTAJ.

W takim automacie można mieć zakupić butelkę wielokrotnego użytku (litrowa, plastikowa kosztuje 2 zł, szklana 4zł), wkłada się ją w miejsce, gdzie widać czerwoną strzałkę, wrzuca 4 bądź 2 zł (w zależności czy chcemy litr czy pół litra białej ambrozji) i viola.Możemy się cieszyć zdrowym i pysznym napojem, które z łatwością możemy przerobić chociażby na zsiadłe (kartonowego się nie da).

I jeszcze jedno: gdy pierwszy raz przyniosłam litr tego mleka do domu, zniknęło w przeciągu 15 minut, a amatorów odganiałam ze strachu, że rozbolą ich brzuchy. Moje zdziwienie było wielkie (ale i radość), gdy nie dość, że boleści nie było, to jeszcze znacznie lepiej się czuli niż po specjalnych mieszankach z obniżoną zawartością laktozy (istniało podejrzenie uczulenia na nią). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz