czwartek, 16 stycznia 2014

WOŚP


 WOŚPowy Off-Road

Chciałam napisać o swoim wkurzeniu na ataki na WOŚP. Nawet zaczęłam pisać, ale wyszło tego tyle, że stwierdziłam, że nie będę Was zanudzać przydługim punktowaniem. Ale o jednym muszę powiedzieć...

Nienawidzę szczucia jednych na drugich. A już w szczególności mam awersję do radiomaryjnych prawicowców, którzy potrafią tylko pluć jadem. A ponoć są chrześcijanami. Tylko co ich zachowanie ma wspólnego z religią dobroci? Myślę, że mają tyle samo wspólnego z tą religią, co wyprawy krzyżowe i inkwizycja. Mam tylko jedną prośbę do Was, państwo-jedynie-słuszni-i- prawi: zostawcie w spokoju moje dzieciństwo! WOŚP gra od 22 lat, od 1992 roku. To były początki moich nastych lat. Sama chodziłam i zbierałam. I chcę takie wspomnienia zachować.
I powiem więcej... Niech się państwo przejdą na jakikolwiek oddział pediatryczny i policzy ile jest sprzętu z serduszkiem, a ile bez. To właśnie w takich inkubatorach leżały moje dzieci - wcześniaki, to właśnie takim oserduszkowanym sprzętem miały badany słuch i robione usg przezciemiączkowe. Dlatego nie chrzańcie mi, że Owsiak zabiera sobie pieniądze. Jego pomoc najzwyczajniej widać.
I tyle...
Więcej nie napiszę na ten temat, bo znowu wyjdzie epistoła.
I żeby nie było, też byliśmy w tę niedzielę, mimo deszczu i błota.


Też wrzuciliśmy do puszek.



I nieważne, że lało, że potem musiałam opłukać buty i spodnie, nieważne, że w błocie pogubiliśmy buty. Ważne, że było fajnie, że dzieci mogły powiedzieć, że pomogły i chociaż w taki sposób się odwdzięczyć za uratowanie ich życia.

O!

P.S. Miłego, niewkurzającego dnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz